Witam. Widzę, że jakoś nie spodobał Wam się mój wpis. Mam nadzieję, że kiedyś będzie lepiej. Eh, zaraz na pogrzeb...Sąsiadka zmarła. Nienawidzę pogrzebów. A kto lubi...? Zawsze jest tak ponuro, smutno...Po każdym pogrzebie zaczynam myśleć o tym, że kiedyś ktoś przyjdzie na MÓJ pogrzeb! Że wszyscy kiedyś musimy umrzeć! Przeraża mnie ta myśl....
Bardzo Wam polecam książkę mojego kochanego pisarza Nicolasa Sparksa - "Ostatnia piosenka".
Życie siedemnastoletniej Ronnie Miller wywróciło się do góry nogami, gdy jej ojciec postanowił porzucić karierę i wyjechać do niewielkiego miasteczka w Północnej Karolinie. Jego ucieczka oznaczała koniec małżeństwa Millerów. Trzy lata później Ronnie dalej nie chce mieć nic wspólnego z ojcem i nie utrzymuje z nim kontaktu.
Nieoczekiwanie matka wysyła dziewczynę i jej młodszego brata, Jonaha, by spędzili wakacje w Wilmington. Dla Ronnie to ciężka próba - przyzwyczajona do Nowego Jorku, zakochana w jego nocnym życiu i modnych klubach, musi zmierzyć się nie tylko z niechęcią do wiodącego spokojne życie pianisty i zaangażowanego w budowę miejscowego kościoła ojca, ale również z senną atmosferą nadmorskiej mieściny. Wszystko wskazuje na to, że to będzie najgorsze lato w jej życiu...
Nieoczekiwanie matka wysyła dziewczynę i jej młodszego brata, Jonaha, by spędzili wakacje w Wilmington. Dla Ronnie to ciężka próba - przyzwyczajona do Nowego Jorku, zakochana w jego nocnym życiu i modnych klubach, musi zmierzyć się nie tylko z niechęcią do wiodącego spokojne życie pianisty i zaangażowanego w budowę miejscowego kościoła ojca, ale również z senną atmosferą nadmorskiej mieściny. Wszystko wskazuje na to, że to będzie najgorsze lato w jej życiu...
A Wy przeczytaliście już tę książkę? Spodobała Wam się? Pisać! ;)
Pozdrawiam, Raspberry.
